Administratorzy YouTubeâa mają pełne ręce roboty. Muszą usuwać tony âpornosówâ, jakie dowcipnisie z 4chana umieścili na serwisie. Porządki mogą potrwać jeszcze parę dni.
YouTube to wyjątkowo wdzięczny cel na żartownisiów. 4chan, który niedawno wsławił się atakiem na magazyn Time, ma podobne zdanie. Forumowicze tego dość specyficznego portalu ogłosili Światowy Dzień Porno, po czym rozpoczęli masowy upload hardkorowych filmów dla dorosłych, licząc na sfałszowanie wyników wyszukiwania innych klipów. Plan został wykonany bezbłędnie.
Klipy były wrzucane, oczywiście, bez żadnego opisu wskazującego na ich zawartość. Rozpoczynały się od 30-sekundowego wstępu treści dowolnej (na przykład fragment wiadomości telewizyjnych) zanim przechodziły do sedna. Reakcja YouTubeâa była natychmiastowa, jednak przy tej okazji wyszła na jaw drobna wada techniczna â mimo faktycznego usunięcia klipów z dysku przez administrację YouTubeâa, są one wciąż w zindeksowanej bazie wyników wyszukiwania, zatem nie można ich obejrzeć, ale wciąż pokazują się, wraz z miniaturkami, z wyników wyszukiwania. Co więcej, będą tam jeszcze przez tydzień! 4chan, na swój wielce specyficzny sposób, obnażył już drugą ważną lukę w popularnych mechanizmach zabezpieczających. Co dalej?