This Ain't Saved By The Bell XXX

2009 rok stał pod znakiem porno parodii i wygląda na to, że nieprędko wytwórnie zrezygnują z tak dochodowych produkcji. Na potwierdzenie mych słów wystarczy zerknąć na zapowiedzi wydawnicze Hustlera, w których aż roi się od przeróbek popularnych seriali i reality show. Zanim jednak zajmiemy się filmami z 2010 roku, warto przyjrzeć się kilku niedobitkom z roku ubiegłego, które powiadam Wam - warto znać. Na pierwszy ogień proponuję "This Ain't Saved By The Bell", obraz Axela Brauna nagrodzonego statuetką AVN za "This Ain't Star Trek XXX" (2009).



"Saved by the Bell", w Polsce znany jako "Byle do dzwonka", to amerykański serial dla młodzieży, opowiadający losy sześciorga przyjaciół, uczniów Bayside High School w Palisades w Kalifornii. Przez cztery sezony widzowie mogli oglądać ich perypetie szkolne, okraszone dużą dawką humoru. To nie humor jednak stanowił o sile tego serialu, lecz motyw nastoletniego zauroczenia płcią przeciwną. Zack, A.C. Slater, Screech, Jessie, Kelly i Lisa stali się ulubieńcami publiczności dzięki dużemu realizmowi ich uczuć, marzeń, pragnień, które prezentowali na szklanym ekranie. Niejeden widz, z nutką rozrzewnienia patrzył na ich losy i przypominał sobie własne szkolne lata, pierwszą miłość, pierwsze rozczarowania. Chyba już zawsze tak pozostanie, że produkcje, w których możemy odnaleźć pewną cząstkę siebie, tak bardzo do nas przemawiają. A jak jest w przypadku "This Ain't Saved By The Bell"?



Narratorem tej opowieści jest Zack (Scott Stone), który wprowadza nas w nastrój ostatniego roku na uczelni. O jakim nastroju będzie mowa, chyba nie trudno sobie wyobrazić. Zack wraz ze swoim kumplem Slaterem więcej czasu będą poświęcali na imprezowanie, aniżeli w poprzednich latach (bez obaw, świętoszkami to oni wcześniej też nie byli), Screech będzie za wszelką cenę chciał zaliczyć Lisę, Jessie... zajmie się ratowaniem delfinów, a pan Belding pozna uroki seksu z cheerleaderką. Zapowiada się, więc wspaniały rok, w którym dźwięk dzwonka będzie znaczył coś więcej, aniżeli rozpoczęcie zajęć w klasach.

Reżyser Axel Braun zdążył już przyzwyczaić widzów do produkcji utrzymanych w młodzieżowych klimatach. To właśnie spod jego ręki wyszła znakomita seria "This Ain't Happy Days XXX", oraz "This Ain't Beverly Hills 90210 XXX". O ile ten ostatni film nie należał do zbyt interesujących, tak "This Ain't Saved by the Bell XXX" prezentuje formę zwyżkową. Nie obeszło się bez kilku naprawdę kuszących smaczków...



Rzadko, kiedy się zdarza, że już pierwsza scena potrafi zahipnotyzować widza tak, że nie potrafi oderwać oczu od ekranu. Braun pewnie doskonale zdawał sobie z tego sprawę i zanim przyjdzie nam obejrzeć napisy początkowe, zostaliśmy uraczeni wyśmienitą sceną blowjobu, nakręconego w ujęciu subiektywnym, częściej określanym jako POV (widz patrzy oczami aktora/kamery). Ten króciutki wstęp, to jedynie przedsmak tego, co nas czeka w ciągu kolejnych blisko dwóch godzin seansu. A czeka nas... naprawdę sporo.

Po raz kolejny dał o sobie znać wysoki budżet filmu, na który może sobie pozwolić tak potężna wytwórnia jak Hustler. Zaowocowało to nie tylko dopracowanymi do perfekcji lokalizacjami znanymi z pierwowzoru (gabinet nauczycielski, korytarz szkolny z szafkami, bar The Max), ale i perfekcyjną charakteryzacją i strojami dla poszczególnych aktorów, aby jeszcze bardziej przypominali oryginalnych odtwórców ról. Wszystko to dało wyśmienity efekt, dzięki któremu momentami naprawdę można odnieść wrażenie, że znajdujemy się w szkole, a srogi nauczyciel: pan Belding zaprosi Zacka i Slatera na dywanik.



Kolejnym zaskoczeniem jest rozbudowana scena lesbijska, która utkwi w pamięci na długi czas wielu odbiorcom. Występują w niej dwie, całkiem odmienne od siebie aktorki. April O’Neil wciela się w niewinną, słodziutką okularnicę, która wpadła w sidła znacznie bardziej doświadczonej koleżanki (Missy Stone), a ich wspólna miłość do delfinów szybko przeradza się w niezwykle gorący seks na naszych oczach. April O’Neil prezentuje się idealnie jako nastolatka i mam przeczucie, że będzie się śniła po nocach wielu facetom.



Te dwie wspomniane przeze mnie sceny, to jedynie mały zalążek innych, równie namiętnych momentów w filmie. W szczególności polecam zwrócić uwagę na Misty Stone, której kariera nabrała tempa, właśnie dzięki udziałowi w wielu porno parodiach Hustlera ("Not the Cosbys XXX", "Flight Attendants"). Tym razem przypadł jej wyjątkowo niefortunny partner: Screech (Ralph Long), który jest uważany za czarną owcę w szkole. Ten fajtłapowaty i niezbyt przystojny (ach ten wielki kindol i dziwaczna peruka) nastolatek okazuje się mieć jednak jeden, wyjątkowy twardy argument, na który Lisa skusi się z szeroko otwartymi ustami.

Czas powoli kończyć, bo słyszę już dzwonek wzywający mnie na zajęcia. Jeśli macie ochotę na porcję niesamowitej zabawy, okraszonej zwariowanym poczuciem humoru, a wszystko to w kipiącym seksem i nagością nastrojem, nie czekajcie ani chwili dłużej.

Ps. Zwróćcie uwagę na hasło reklamowe filmu, które jest wyjątkowo zachęcające:

"If you don't buy this, we're totally sending you to Mr. Belding's office."

Zaryzykujecie wizytę w gabinecie nauczycielskim?



Trailer:

Dodaj komentarz:
Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz